Pewnego dnia stałem w kolejce do biura podawczego w jednym z Sądów Rejonowych w Warszawie. Gdy nadeszła moja kolej, Pani Halinka spuściła mi przed nosem roletę, po czym odwróciła się na swoim krześle i przeszła w stan nirvany.
Oburzony powiedziałem jej, że mogłaby obsłuzyć ostatniego petenta w kolejce. Na co odpowiedziała, że ona dobrze zna godziny swoich przerw i z niezwykłą precyzją określiła, że zostało jej jeszcze 7 minut.